środa, 9 maja 2012

Wpadła śliwka w kompot...

Uszyłam sukienkę z Burdy (2/2012) model 119 C. Zmodyfikowałam ją po swojemu gdyż po uszyciu wisiała na mnie, nie mówiąc już o jakimkolwiek układaniu się na ciele. Od samego początku wiedziałam, że będzie to luźny model ale to co wyszło było raczej workiem i wymagało poprawek (najmniejszy rozmiar tego modelu to 38). Przenosząc wykrój na papier nie dodawałam zapasów na szwy, myślałam, że to wystarczy, żeby ją zmniejszyć ( ahaa akurat :)  Uszyłam ją bez kieszeni.

Burdastyle.de

Po którymś z kolei zwężaniu stwierdziłam, że mam jej już dość. Była jakaś taka babcina i bezkształtna. Przyznam szczerze, że miała już wylądować w koszu. Dałam jej jednak szansę i chyba dobrze zrobiłam.Właśnie wtedy wpadłam na pomysł. Wycięłam na plecach serce z myślą o wszyciu tam koronki. Ponieważ ani koronki ani nic podobnego nie miałam, musiała poczekać aż wynajdę w lumpeksie brakującą część. Miałam szczęście, znalazłam w ciuchu sukienkę za złotówkę, dzięki której dokończyłam ten model a z reszty może powstanie tunika. Śliwkowy materiał także kupiłam w lumpeksie za całe 2 złote.
No i wyszło tak...






Ufff ale się z nią namęczyłam (a mąż i tak powiedział, że jest za długa).

A uratowała mnie ta sukienka :) Coś jeszcze z niej powstanie.


5 komentarzy:

  1. Super sukienka!!! Masz talent :)

    Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie Ci wyszła
    Mój mąż co chwilę mi powtarza "spódnica/sukienka za długa, i tak masz mały dekolt itp
    ja mu odpowiadam, że jest nieobiektywny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja! I to koronkowe serce, pięknie wygląda. A dla męża możesz ciut podciągnąć paskiem:) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło mi, że się podoba :)

    OdpowiedzUsuń