piątek, 31 sierpnia 2012

Pechowa spódnica...

Czemu pechowa? To długa historia...
Pamiętacie jak na facebooku pokazałam to zdjęcie?

zdjęcie pochodzi z bloga http://dalstongrey.blogspot.com
Tak mnie ta spódnica zachwyciła, że postanowiłam zrobić coś podobnego. Akurat miałam szczęście, bo w sh znalazłam fajną, ( jak zwykle dużą) plisowaną spódnicę, która idealnie nadawała się do tej przeróbki . Miałam w domu także barwnik pistacjowy oraz wybielacz, więc byłam pewna, że wyjdzie coś podobnego do spódniczki ze zdjęcia.

Spódnica przed przeróbką

  
Z zapałem  zabrałam się za farbowanie. Gotowanie trwało około godziny, ale z każdą minutą byłam coraz bardziej przekonana, że nic z tego nie będzie. No i nie było...
Pomyślałam, że spróbuję ją w takim razie wybielić. Tak więc spódnica miała "pachnące" sam na sam z wybielaczem. Trwało to równie długo co farbowanie i jak się zapewne domyślacie wyszło z tego WIELKIE NIC. Jedynym plusem tych zabiegów było to, że plisy trochę się rozprostowały. Kiedy tak całkowicie zrezygnowana myślałam nad tą spódnicą, znalazłam w niej malutką metkę z napisem "POLIESTER". Wprost wspaniale! :) To już nie można było użyć innego materiału tylko ten przeklęty poliester?!?
Cóż mi pozostało? Spódnicę skróciłam, a dolny, niepotrzebny kawałek użyłam jako paska zawiązywanego na kokardkę. Dużo czasu poświęciłam na prasowanie spódnicy, no i oczywiście tak się zagadałam w tym czasie, że spaliłam kawałek. Czyż to nie jest PECHOWA SPÓDNICA?  Całe szczęście, widać to miejsce tylko przy dokładnym wpatrywaniu się, więc powiedzmy, że nic takiego się nie stało.

No i wyszło tak... Nie jest to zupełnie to co miało być :)















środa, 29 sierpnia 2012

Zakupy :) Polimex Pszczyna

Dzisiaj miałam przyjemność robić zakupy w Polimexie w Pszczynie. A była to przyjemność, oj była ... szczególnie dla oczu :)
Zachęcona wpisem na blogu Susanna Szyje postanowiłam, że następne zakupy krawieckie zrobię właśnie w tym sklepie. Tak też uczyniłam. Myślę, że się opłacało bo za 120zł kupiłam mnóstwo przydatnych rzeczy.  Teraz wszystko mam (tzn wszystko czego aktualnie potrzebuję ).
Zaznaczam, że nie jest to wpis sponsorowany! Za wszystko zapłaciłam z własnej kieszeni, nawet zniżki nie dostałam ale biorąc pod uwagę ich ceny to się nie gniewam :) 

Kilka zdjęć sklepu









Kupiłam:
21 szpulek różnych nici, większość za około 3 zł choć droższe też wzięłam - do skóry i haftu . Najtańsze za 1.22zł , najdroższe (srebrne) za 14zł
25 metrów białej gumy za 5zł
25 metrów czarnej gumy za 10.89zł
3 tasiemki dekoracyjne
i mnóstwo suwaków, których cena wprost mnie powaliła np. zestaw 50 suwaczków za 5zł czy mniejsze komplety po złotówce. Razem kupiłam 190!!! suwaków. Trzeba pamiętać o tym, że kupuje się je w paczkach, nie ma możliwości kupienia jednego suwaka. Jeśli chodzi o nici to większość jest sprzedawana na sztuki. Najbardziej żałuję, że nie kupiłam papieru do wykrojów, był w wielkich belkach a i tak miałam już ciężko. Może wiecie gdzie w Krakowie można tanio kupić taki papier?

Podsumowując- wyszło tego sporo ale wszystko się przyda. Zamierzam się tym z Wami podzielić w najbliższym konkursie więc bądźcie czujni  :)






To teraz nic tylko szyć :)

piątek, 24 sierpnia 2012

Wrześniowa Burda i ja :)

Dzisiaj rano poleciałam do kiosku po Burdę. Wiedziałam, że ma być mała wzmianka o mnie w tym numerze, więc tym bardziej chciałam go mieć. No i zawsze tak jest, że jak człowiek potrzebuje szybko użyć bankomatu to on nie działa!?! Zapłaciłam więc całą, żółtą zawartością mojego portfela. Pani w kiosku dostała ode mnie dużo pieniędzy  :)


zdjęcie pochodzi ze strony burdastyle.de



Burda 9/2012 str 96

Tyle o mnie w Burdzie :) Rozśmieszyło mnie zdanie "Natalia w bluzce..." hmmm jaka Natalia? Tak czy siak się ciesze bo jest to kolejne osiągnięcie mojego dość świeżego bloga.


Mam jeszcze jedną informację dla Was. Doszły mnie słuchy, że nie wszyscy widzą to co publikuję na facebooku. Dzieję się tak, ponieważ jakiś czas temu wprowadzono zmiany na FB . Jeśli chcecie być na bieżąco z tym co tam piszę, trzeba zrobić tak:  
po wejściu na "O-rety " należy najechać kursorem na "Lubię to" i zaznaczyć opcję „pokaż w aktualnościach”. Lecz jeśli w żaden sposób nie będziecie się odnosić do moich wpisów ( chodzi mi o "like" lub komentarz) po pewnym czasie po prostu przestaniecie mnie widzieć. I na to niestety nic nie mogę poradzić. Odkryłam to przez przypadek. Sama (jako Dominika) przestałam siebie widzieć :( 















Tyle mojego gadania :) Pokażę Wam jeszcze co można znaleźć we wrześniowej Burdzie. Zdjęcia pochodzą ze strony burdastyle.de





Miłego weekendu! 
Pozdrawiam
Dominika


sobota, 18 sierpnia 2012

Bandażowa mini - czyli mój sposób na spódnicę ombre

Przyszła pora na przeróbkę spodni choć nie jestem pewna czy słowo "przeróbka" tutaj pasuje. Było to raczej szycie od początku. Kiedy kupiłam ostatnio w ciuchu wielkie jeansy za 50 groszy od razu wiedziałam co z nich powstanie. Miałam chęć na spódnicę ombre czyli po prostu cieniowaną. Myślałam, że to będzie takie szybkie, łatwe i przyjemne ...akurat! Plan był taki: zamoczę w wybielaczu całą spódnicę i stopniowo będę ją wyjmować, żeby uzyskać ładny efekt stopniowego cieniowania. A wyszło co? Faktycznie góra spódnicy jest ciemniejsza( jest taka jakby marmurkowa) a dół jaśniejszy ale to nie jest do końca to co miało wyjść. Pominę także fakt, że dwa dni bolała mnie głowa od  zapachu wybielacza ale stwierdzam, że było warto!



A wszystko przez te spodnie. Pocięłam je za karę :) A tak serio to wycięłam z nich trzy długie prostokąty, które zszyłam ze sobą.




Ponieważ powstały prostokąt był mniejszy niż mój obwód bioder zszyłam go z kawałkiem nogawki. Celowo wybrałam nogawkę ze szwem ( wiedziałam, że spódnica z tyłu będzie miała suwak więc tylko musiałam rozpruć szew). Na zdjęciu widać, że ten szew pionowy jest krzywo a nie idealnie na środku. Po tym jak zrobiłam to zdjęcie stwierdziłam, że muszę to poprawić. Tak też zrobiłam. Poziome pasy nie stykały się ze sobą idealnie ale to akurat wiedziałam od początku i jakoś mi to nie przeszkadzało. Zostało jeszcze wybielanie i wyszło tak...














No i co? Warto było zaczadzić mieszkanie wybielaczem? Ja myślę, że chyba tak :)